Uwielbiam koncepcję „firmy rodzinnej”. Ma to staroświeckie poczucie przyuczenia do zawodu, w którym jedno pokolenie przejmuje umiejętności od drugiego. Ale firma rodzinna jest zbudowana na zaufaniu i bezwarunkowej miłości. Jestem pewien, że prowadzenie firmy rodzinnej jest czasami najwyższym wyzwaniem, ale z moich nieustannych badań wiem, że firma rodzinna może również pogłębiać i wzmacniać więzi.
Poznaj Andrew i Naomi Stein – zespół ojca i córki w Design Manifest, firmie projektowej oferującej kompleksowe usługi z najwyższej klasy zespołem budowlanym i instalacyjnym, z siedzibą na obrzeżach Filadelfii. Andrzej uwielbia budować. Buduje rzeczy od 40 lat. „Najbardziej lubię wymachiwać młotkiem” – mówi. Naomi, która studiowała marketing w Penn State, a następnie uzyskała certyfikat dekoratorstwa wnętrz na Moore College of Art w Filadelfii, ma ducha przygody z pasją do projektowania, dekorowania i blogowania. Podczas gdy ma znaczenie funkcjonalności i trwałości, estetyka jest tym, co naprawdę ją rozpala.
Andrew Stein założył firmę w 1973 roku. Następnie skupiono się na projektowaniu i budowie kuchni i łazienek. Kiedy Naomi dołączyła do firmy w 2004 roku, po złożeniu pisemnej propozycji, w której szczegółowo mogłaby ulepszyć firmę, Design Manifest zaczął się zmieniać i rozwijać. Teraz doświadczony, uczciwy, skrupulatny stolarz, który zawsze dąży do tego, aby być lepszym, oraz utalentowany, energiczny, odważny projektant z doskonale dobranymi umiejętnościami w zakresie mediów społecznościowych, są jednym okienkiem. Naomi uważa, że to idealne połączenie.
Korzystając z fragmentów wywiadu, oto wgląd w ich rodzinną firmę.
JD: Jak mogłeś być tak dobrym konstruktorem?
TAK JAK: Zawsze fascynowało mnie to, jak to wszystko działa. Kiedy byłem dzieckiem, rozbierałem rzeczy i składałem je z powrotem. Mój tata był stolarzem hobby i często widziałem lepszy sposób na zrobienie czegoś. Wyszedłem z domu w młodym wieku i trochę przypadkiem dostałem pracę w budownictwie. Nauczyłem się wymachiwać młotkiem, montując ceglane pasy na murach.
Pierwsza zima była na tyle ciężka, że zacząłem kwestionować mój wybór zawodu. Zrobiłem sobie przerwę i wróciłem w następnym roku z pracą przy budowie nowych domów. Nauczyłem się zasad nowoczesnego kadrowania i zacząłem uczyć się skomplikowanej matematyki używanej do obliczania schodów i krokwi. Następna praca była u Otto, mistrza murarskiego i europejskiego rzemieślnika. Po kilku kolejnych pracach sam wskoczyłem do biznesu. Kiedy napotykałem umiejętność, w której nie byłem biegły, znajdowałem eksperta i uczyłem się tej umiejętności. Jeśli jest coś, co czyni mnie „świetnym” wykonawcą, to fakt, że nigdy nie jestem zadowolony. Miło jest kontynuować naukę każdego dnia.
JD: Naomi, jesteś pod ręką?
NS: Hmmm, jestem skłonny powiedzieć, że nie jestem zbyt zręczny, ale to jest porównywanie się do mojego ojca. W porównaniu do przeciętnego Joe, myślę, że mam 7 lat. Mogę zrobić majsterkowanie lub dwa… tylko nie patrz zbyt uważnie!
JD: Czy poleciłbyś prowadzenie biznesu z rodzicem lub dzieckiem?
TAK JAK: Uwielbiam prowadzić interesy z moją córką. Bawimy się. Tworzymy świetne przestrzenie. Uszczęśliwiamy naszych klientów i ufam jej, a to jest naprawdę ważne w każdej relacji.
JD: Czy biznes wzmocnił twoje relacje?
NS: Staliśmy się znacznie lepszymi przyjaciółmi i widuję go o wiele częściej. Dorastając, mój tata prowadził ten biznes i wspierał żonę i czwórkę dzieci. Szanuję go w zupełnie nowy sposób i naprawdę doceniam to, jak ciężko pracował i pracuje na utrzymanie rodziny.
JD: To brzmi tak słodko. Opowiedz mi o niezbyt słodkich rzeczach.
NS: Byłem znany z tego, że jestem trochę zgryźliwy wobec mojego taty i zbytnio na nim polegam. Dużym wyzwaniem jest traktowanie mojego ojca z takim samym szacunkiem, życzliwością i cierpliwością, jak każdego współpracownika – brzmi to oczywiste, ale czasami bierzemy za pewnik tych, których kochamy. I prawdopodobnie uchodzi mi na sucho znacznie więcej, ponieważ jestem spokrewniony.
TAK JAK: Czasami proszę Naomi, żeby zajęła się pewnymi rzeczami, a ona mnie zdmuchuje. Tylko mojej córce mogło to ujść na sucho!
JD: Jaka jest najlepsza część pracy z twoim tatą?
NS: Uwielbiam zdobywać nowe prace i projektować piękne przestrzenie, a potem patrzeć, jak zmienia je w rzeczywistość. Uwielbiam uszczęśliwiać naszych klientów, ale lubię też czuć, że tata jest ze mnie dumny.
Ten blog jest poświęcony mojemu tacie, Sheldonowi Z. Myersowi, który był właścicielem kilku sklepów odzieżowych, podobnie jak Bella, jego matka, jego ciotka Fanny, jego wujek Irv i jego brat Sidney. Moje pokolenie nigdy nie przeszło do rodzinnego biznesu, ale dorastałem wśród stojaków i w sklepach mojego taty. Pracowałem z nim w weekendy i latem. Uwielbiałem pracować w sklepach, w szczególności jeździć o 9 rano i sprzedawać „Koszule 2 za 5 USD!” na włoskim rynku w niedzielę, towarzysząc tacie przy kupowaniu wycieczek do Nowego Jorku i przyglądając się, jak rozmawia ze stałymi klientami. Oczywiście podobało mi się też wybieranie strojów na wystawy sklepowe. Sklepu nie było już dawno, a teraz mój tata jest na emeryturze i spędza czas na polu golfowym, w ogrodzie i antyków z mamą. Czasami, gdy robimy razem zakupy, wskazuje na ubranie i zaczyna dzielić się mądrością dotyczącą towarów na sztuki. „Jane, widzisz, jak zrobili szew na tych spodniach…”. Lubię to.