W wieku 25 lat John Clarke Mills, przedsiębiorca oprogramowania z doświadczeniem w inżynierii i obróbce drewna, kupił swój pierwszy dom. „Dom początkowy” Johna, trzypiętrowy, 8-pokojowy wiktoriański dom z 1890 roku w San Francisco, wyglądał jak dom, który większość ludzi chciałaby posiadać gdzieś dalej. Dla Johna był to jednak doskonały początek. Jeszcze zanim się wprowadził, był w stanie zacząć knuć i blogować o wielu remontach, które miały przywrócić i zmodernizować jego nowy stary dom.
„Ilość pracy, którą podjęliśmy, wynika wyłącznie z naszych własnych ambicji”, mówi John, mówiąc o nim i jego współlokatorze Brianie Harrisie i stuletniej konstrukcji, która była w idealnym stanie. John i Brian, zarówno zręczni, jak i estetycznie nastawieni, mają wizję, a ostatnie trzy lata spędzili, kiedy nie byli na pełnych etatach, używając drewna, drutów, sidingu, płytek i całej masy narzędzi, aby ją zrealizować. Kluczem do tej realizacji była dedykowana i zorganizowana przestrzeń do pracy – „klucz”, jak mówi John, „do prawidłowego wykonania projektów”.
Sklep, który zbudował John, zajmuje 1300 stóp kwadratowych piwnicy/garażu, gdzie piły i wiertarki dzielą przestrzeń z BMW 2002 z 1973 roku, które John sam odrestaurował. Zanim John zaczął wypełniać przestrzeń, wezwał ekipę do wzmocnienia ceglanego fundamentu. Chociaż dom wytrzymał wiele trzęsień ziemi w swoim życiu, John chciał, aby poczyniono pewne ubezpieczenia. Kiedyś ufortyfikowane, udogodnienia, zapasy i miejsca, w których można je umieścić, podążały krok po kroku.
Centralnym punktem przestrzeni jest stół warsztatowy, który John zbudował przy użyciu płyty z bloku rzeźniczego z klonu za 75 USD, zestawu uratowanych szuflad za 40 USD, 3 imadeł Rocklera i kilku drewnianych 4×4 i 2×4. Peryferia są usiane kultowymi elementami do przechowywania Craftsman; „Czuję się dobrze wiedząc, że są rzemieślnikami i mają dożywotnią gwarancję”, mówi. Organizery sprzętowe, zarówno wiszące, jak i stojące, są wyraźnie oznakowane. John wierzy, że spędzanie czasu na organizowanie oszczędza czas na dłuższą metę.
Przestrzeń jest dobrze oświetlona, a instalacja elektryczna zapewnia łatwe i bezpieczne zasilanie. Zlew użytkowy oferuje miejsce do czyszczenia pędzli, a tablica perforowana powyżej zapewnia miejsce, w którym pędzle mogą powiesić i wyschnąć. Duży odkurzacz warsztatowy usuwa kurz generowany przez prawie każdy manewr przy drewnie. Niektóre duże elektronarzędzia obejmują: Hitachi Joiner/Planer z lat 80., 10-calową, przesuwną piłę promieniową Bosch oraz smarowaną olejem sprężarkę Mikita. Uwielbia pomysłowość kluczy z grzechotką i zawsze kupuje dodatkowe szczypce, ponieważ po prostu się gubią. I jest kącik poświęcony właśnie zaciskom; kolekcja teraz całkowicie ponad 50.
Gen majsterkowania rozwija się, odkąd młody John był mile widzianą obecnością w sklepie jego ojca. Chociaż nie jest stolarzem zawodowym, tata Johna jest wysoko wykwalifikowanym stolarzem, posiadającym więcej narzędzi niż ktokolwiek inny. Dorastając, John pomagał ojcu pracować nad niezliczonymi projektami, a wraz z rozwojem Johna rosły projekty. Ostatnio tata podał fachową rękę do instalacji wiktoriańskiej biblioteki swojego syna, klubu z czerwonego dębu i skóry, o którym John zawsze marzył. Pewnego dnia kolekcja narzędzi i maszyn Johna może dorównać kolekcji jego ojca.
„Ciekawe projekty nie mają końca”, mówi John, który nadal będzie je tworzył, realizował i udostępniał. John wiele się nauczył z internetu, a jego blog – San Francisco Victorian – pozwala mu odwdzięczyć się tej społeczności. „Kiedy naprawdę nie boisz się porażki, to niesamowite, czego możesz się nauczyć” – mówi.
„Oczywiście bycie szczerym wobec siebie i świadomość, że twój limit to duża część życia, a remont domu nie różni się od siebie” – dodaje John. W konfrontacji z jakimkolwiek zadaniem przyznaje, że przebrnął przez kompletną listę pytań – od wizualizacji samego siebie wykonującego pracę do tego, ile dni będzie to wymagało, czy będzie musiał nauczyć się nowych umiejętności, jakie inne projekty mógłby wykonać, gdyby ten zostały zlecone, a co najważniejsze, czy może wykonywać pracę zawodową. „Przechodzi mi przez głowę cała kolejność operacji” – mówi.
„To analiza kosztów i korzyści, która uwzględnia mój własny czas i pracę. W końcu jestem realistą i nie mam problemu z przyznaniem się, że coś jest nad moją głową.”